piątek, 30 stycznia 2015

zaproszenie od hössa /wyliczanka/


proszę wchodzić gęsiego
rozebrać się z piór i paniki w oczach
zwątpienie?
no to kulka w łeb
za czerwonym domkiem szast-prast 
chciałeś żydzie?
masz
stosy ludzi ziemia pomieści
raz dwa trzy
teraz liczysz ty
na złote koronki
obrączki pierścionki
jednym wyjściem dymi
birkenau birkenau
i czyj bóg go chciał?
na kogo wypadnie
ten się przyzna
i bęc

by Affidavit signed by Rudolf Hoess on May 14, 1946

piątek, 23 stycznia 2015

zupełnie



nie znam się na stosunkach
międzyludzkich w paryżu
zachodzę w ciążę i tracę zaufanie
u Veil podziwiam stoickość

przy usuwaniu ciąż też nie mrugam
przy pisaniu wierszy
częściej towarzyszy mi śmierć
babki anieli już nie ma

i to może dobrze
że nareszcie nie będzie wychowywać
swojej córki agnieszki
i mojego ojca

nie ma i mnie też nie będzie
każdy umiera jak chce
lub nie dziedziczy życia
w trumnie bądźmy piękni

najlepiej w sukienkach od komunii
w pierwszych garniturach
gorzej się umiera w śpiochach
dziecko potrafi siedem razy

na rękach noszę niecierpliwość
poza tym istnieję nienormalnie
zakochana bywam rzadko
więc sama pochylam głowę

nad grobem wszelkich miłości
i ziemi obiecanej
takie tam czcze gadanie ojca
nie uważałam za człowieka

czwartek, 22 stycznia 2015

leżysz

Myślałam, że dawno umarłeś, ale 
gdybyś był martwy, albo przynajmniej snem, który się wypełnił,
twoja twarz wyglądałaby inaczej - A. Zbierska



jak nieżywy koło mnie zaległo się zimno,
na ustach jeszcze posmak 

dobrego

nigdy nie dosyć, a i tak się kończy
happy endem dla jednej ze stron

nie ma powrotu. zdecydujemy się?
ale wtedy musiałbyś obudzić się i żyć,
a tak, tkwimy we własnym kirkucie.

wychodzę z siebie, nie składam kości
ani przysięg małżeńskich na wiatr.

photo by corinne mainse

wtorek, 20 stycznia 2015

ostateczne rozwiązanie

jest takie, że idę dobrowolnie.
pod bramą robi mi się słabo
od zagłady. bolą mnie zęby
i strzyka w kościach

żłobię zakazaną piosenkę
aż po mierzeję wiślaną,
dostaję depresji
i spadam poniżej morza.

zaglądam do komory,
a tam - cztery tysiące z cyklonem
na ustach. otto knott
śmieje się do rozpuku,
kiedy czyszczę latrynę

ze smrodu. rozpacz
wpada w kratkę.
i ja tą rynienką.

Stutthof (KL)

piątek, 9 stycznia 2015

szukają mnie



za całą laickość przyjdzie nam zdechnąć
jak szczurom odetną łeb i wszystkie media

dżihad

czy ktoś wierzy że wygra
ze mną się nie da pertraktować
można tylko wygryźć prawdę
z podniesionego palca

nie

krew zaleje świat
tylko litery powiedzą prawdę
nie z mojej winy czerwoną


nie cierpię


udaję że wszystko jest w porządku 
można zwariować więc nie układam klepek fanatykom 
strzykam śliną prosto w kałasznikowa

nie ma boga
nie ma boga 
nie ma boga

cóż za piękny trójwers 
jeśli trójca przeczyta to umrę 
ze śmiechu na placu republiki
nie składam obietnic ani broni ze słów

to za nie obraża się jehowa
allāh i cała reszta fantastycznych postaci
ulatuje mi z ust w środę razem z charlie hebdo
a ci obcy mi prosto w łeb maszallahiem

wypływa ze mnie człowiek na zawsze
powiadam wam nie wierzcie
we wszystko co usłyszycie

poniedziałek, 5 stycznia 2015

cofanie licznika, zerowanie ludzkości


nareszcie idzie ludzkość cała
nareszcie każdy trafił w krok - Zbigniew Herbert

nikt nie trafia w krok.
brak wyczucia nas sprowadza
do jednego mianownika. na kolana!
krzyczę. nikt mnie nie słucha,
każdy brnie do przodu.

na łeb, na szyję się zaklinam;
wycofam się z dekantyzmu,
wrzucam na wsteczny,
a tam morze trupów.

śmieje mi się w twarz
eliza orzeszkowa.
melacholikiem uderza o maskę.

sienkiewicza

nie pytajmy,
nie ma żadnego dogmatu,
skoro quo vadis powstał.

dla jaj

się zabijamy. panie herbert,
wszystko miało być piękne,
a my, psychicznie skrzywieni
jak z bajki. do tego ruskiej.

erotyk w zamyśle


"annie aime les sucettes, 
les sucettes à l'anis" - serge gainsbourg 

i kto by pomyślał że o lizakach
w sześciesiątym szóstym będą pisać
o skandalu. zawsze jest głośno
a powinno po cichu spływać

do gardła

wkładam palce i zwracam
całą rzeczywistość
niech szlag trafi
ten anyż


sobota, 3 stycznia 2015

ballada o peplos



staję się w sparcie i jestem wyuzdana
z więzów zostaje fastryga

a więc się fałduję na greczynkę
jestem pożądana przez luigi magii

i mądrzejsza o pare wieków
ukrywam fakty zakładając szaty

staję się paryską pompeją
w myślach mam piąty wiek

przed naszą erą było łatwiej
rozebrać się się z miłości



fot, by jeremi lascou "anna czyta"  :P

hellenizm



między mną a tobą
całe morze artefaktów

nam zwymyślali
a przecież to prawda

kiedy śpisz
piszę wiersze po tobie

spływa każde słowo
i zmienia się w harmonię


piątek, 2 stycznia 2015

stygmaty

budzę się, a tu kurwa ciemne średniowiecze
wpycha święty zarodek przez otwarte usta
ze zdziwienia omdlewam, aż tu czuję - józef
z nazaretu. już nie ma ucieczki na wolność.

zamykają mnie w pierdlu. klawisze - trzech króli
grożą mirrą, kadzidłem, zamieniają w złoto
każdą owulację. urodzisz to dzieciątko,
i nadasz mu imię. najświętsza inkwizycjo,

przypomnij mi chociaż berrugete'a lub brescii,
niech przywiążą do pala, bo krzyży nie znoszę.
ech, zbyt wątłe ramiona. zasypiam na bellville,
edith piaf do snu nuci ustami kochanka

- 'a quoi ça sert l'amour' i co mam odpowiedzieć,
kiedy we mnie owoc żywota twojego? nie,
nikt sobie z tym przypadkiem nigdy nie poradzi.
ekskomunika straszy, a okno otwarte.

fot. rozpuszczanie strachu by jeremy vasco

czwartek, 1 stycznia 2015

posylwestrowy dialog senny

nowy rok, sylwester, a pan bóg się boczy
- spadaj - mówi do mnie - już się nafruwałaś.
coś pan - pytam - masz kaca? nie będę pikować
w jakiś dwutysięczny, do tego piętnasty.

- mąż, czy żona - pyta - boże, sama nie wiem,
mylę się w rachunkach, oby ładnie grali
i pod mendelssohna tańczyli kankana,
niech mnie nikt nie wkurwia, niech mnie nikt nie wkurwia.

robię wzrok, no wiecie, ten, co może zabić,
a bóg sobie nic z tego i popycha z okna
mansardy na montmartre. lecę, śpieszy mi się,
niech mnie nikt nie wkurwia, niech mnie nikt nie wkurwia.

zapomniałam futra, zimno mi w ramiona,
lecę, ciągle lecę. wpadłam do taksówki
- niech mnie pan nie wkurwia, bo się bardzo śpieszę,
kurs na joinville proszę. i się obudziłam.

nie ma boga przede mną, na mnie nie ma futra,
we mnie kac, nie moralny, takich już nie miewam.
pierwszy stycznia - żałoba, a tu czas wesela,
więc niech nikt nie wkurwia żadnej anny młodej.


odczarowanie wiosny

wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...