jest takie, że idę dobrowolnie.
pod bramą robi mi się słabo
od zagłady. bolą mnie zęby
i strzyka w kościach
żłobię zakazaną piosenkę
aż po mierzeję wiślaną,
dostaję depresji
i spadam poniżej morza.
zaglądam do komory,
a tam - cztery tysiące z cyklonem
na ustach. otto knott
śmieje się do rozpuku,
kiedy czyszczę latrynę
ze smrodu. rozpacz
wpada w kratkę.
i ja tą rynienką.
pod bramą robi mi się słabo
od zagłady. bolą mnie zęby
i strzyka w kościach
żłobię zakazaną piosenkę
aż po mierzeję wiślaną,
dostaję depresji
i spadam poniżej morza.
zaglądam do komory,
a tam - cztery tysiące z cyklonem
na ustach. otto knott
śmieje się do rozpuku,
kiedy czyszczę latrynę
ze smrodu. rozpacz
wpada w kratkę.
i ja tą rynienką.
bardzo przejmujące i bez-nadziejne jest to co Pani pisze. W nadziei nie ma pewności chociaż to słowo od dziać się/czynić pochodzi. Odpowiedzieć Pani można tylko tym samym wpatrzeniem w drut kolczasty - FUGA ŚMIERCI Paul Celan http://sfereo.blogspot.com/2011/04/paul-celan-fuga-smierci.html
OdpowiedzUsuń~~~~~~~~~~~~~~
W podróży
Jest godzina, która z prochu tworzy twój orszak,
z twojego domu w Paryżu – ołtarz ofiarny twych rąk,
z twoich czarnych oczu – najczarniejsze oczy.
Jest zagroda, w której czeka zaprzęg na twoje serce.
Twe włosy chciałyby powiewać – nie wolno im tego.
Ci, co pozostają i machają do ciebie, tego nie wiedzą.
Paul Celan
przełożył Ryszard Krynicki