pierwsze umieranie
to było w tanim motelu
pod zebrą gdzie siliłam się na romantyzma
paski rozpinały się same
za oknem księżyc dłubał
w oczach tysiące świetlików
raziło prądem od kontaktów
zwłaszcza bliskich
a oni mieli w dupie
wszelkie moje znaki
oprócz krzyży
pańskich tam nie było
może i dobrze bo kto by całował
trupa
fot: rybi trup, A. Gawlińska