strefa wiosny. niespełna rozumu.
świetnie się wyrodziłam, odstaję o głowę
od reszty rodziny. zakrzywiam linię prostą
do granic możliwości. spójrz, przeciągam strunę.
genetyczna ułomność zdobywania wiedzy
w teorii i praktyce, jak w księdze Mallanagi
- apetyt ciągle rośnie wprost proporcjonalnie
do konsumpcji widoków na wiosenne wzloty.
a więc oczy widziały! nie szkoda ci serca?
chcesz? jeszcze raz przejdziemy przez ludzkie pojęcie,
znowu wisi nad głową kolejny mezalians;
bywam źle ułożona. na trawie, nad rzeką
szukam stref erogennych, dotykam cię myślą.