do celu. z pękiem soczystych słów na ustach,
beznamiętnie stroiłeś wewnętrzną harmonię.
a mnie, w obliczu zupełnego niepojęcia
– zdrewniało spojrzenie i wystygło ciało.
mogę teraz siedzieć taka sztywna z zimna,
poprawiać włosy, makijaż, opadające ramiączko
koszulki, pod którą piersi nie tęsknią za dłońmi.
czasem jeszcze szarpnie od środka wspomnienie,
mały promień ciepła – jak prąd.
jak ostatnia drgawka.
beznamiętnie stroiłeś wewnętrzną harmonię.
a mnie, w obliczu zupełnego niepojęcia
– zdrewniało spojrzenie i wystygło ciało.
mogę teraz siedzieć taka sztywna z zimna,
poprawiać włosy, makijaż, opadające ramiączko
koszulki, pod którą piersi nie tęsknią za dłońmi.
czasem jeszcze szarpnie od środka wspomnienie,
mały promień ciepła – jak prąd.
jak ostatnia drgawka.