czwartek, 12 lipca 2018

wewnątrz - interwał ciszy

pierwsze promienie sączą się do gardła razem z kawą; w głowie refleksja: im bardziej z tobą jestem, tym bardziej mnie nie ma. a przecież kroję czyny na miarę twoich oczekiwań i staję się prawie święta. nigdy nie śnią mi się wspólne zimy, kiedy suche berwiona pękałyby z zazdrości na nasz widok. tylko śmierć zaciera ręce. obok mnie smród rozkładającej się martwej natury łóżka. znowu dzień się skończy, a ja zajdę ze słońcem w czarną godzinę o krok za daleko. są koszmary, gdzie gramy główne role na ziemi, której jesteśmy cząstką, na ziemi, która jest cząstka nas. nigdy nieba.


odczarowanie wiosny

wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...