sobota, 25 kwietnia 2020

odczarowanie wiosny

wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie
po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu
na wiarę większą niż świadectwa rozczarowania
tymczasem zielenią się klomby rodzą pierwsze pąki
nieśmiałe noworodki kwiatów zawracają w głowach
dziewczętom w miniówkach które wychodzą na łowy
krążą po mieście jak jaskółki i zwiastują światu
– oto jestem do wzięcia razem z motylami
tylko się śpieszcie niedługo popadną w nihilizm
i staną się desygnatem ludzkiego pojęcia o końcu
latem zgorzknieją w oczach jesienią w ustach
zwątpią w autentyczność altruistycznych pobudek
taka to kronika klęski która czeka na nastąpienie
na palec stopy dotykającej butem kamienia
pod nim tyle prawdziwego życia ile robaków
wyjdzie po to żeby skosztować wasze ciała  

piątek, 24 kwietnia 2020

kwiecień, prawie maj



spójrz, w oknach wiszą już ostatnie staruszki,
z namaszczeniem niańczą kwiaty w doniczkach,
jakby były w nich jeszcze widoki na lepsze jutro.
słońce rani im twarze, starannie wysuszając na wiór.
przypatrz się uważnie, kiedy kroją kupiony rano chleb,
nie zmieniają scenariusza, powoli podcinają linie życia.

za oknem wykrwawiają się płatkami żylaste ulice,
a my zamknięci w klaustrofobicznych mieszkaniach,
wypatrujemy zachodu  znowu darowano nam dzień.
żółta materia śmierci mruga ciepłym światłem żarówki,
wciąga nas do łóżek na dobry sen. na wieczne wyziębienie.


niedziela, 18 sierpnia 2019

jestem gotowa

tej jesieni zimnomgielnie spuchnę i opadnę
z sił zostały mi wyłącznie te nieczyste
wspomnienia kulą się jak zziębnięte storczyki

jeszcze się żółcę złocę jarzębinię jeszcze chcę chcieć
chociaż bardziej pamiętam niż czuję wiązki światła
poranne promienie na letnich zasłonach - cień ptaka

czerni się kracze z namaszczeniem rozgrzebuje rany
skrzydłem sczesuje z włosów resztki sennego majaku
i tylko zdziwienie że z taką łatwością potrafi

wydziobywać ze mnie ostatnie cząstki lata


sobota, 17 sierpnia 2019

uprzejma cierpliwość w dobijaniu

do celu. z pękiem soczystych słów na ustach,
beznamiętnie stroiłeś wewnętrzną harmonię.
a mnie, w obliczu zupełnego niepojęcia
– zdrewniało spojrzenie i wystygło ciało.

mogę teraz siedzieć taka sztywna z zimna,
poprawiać włosy, makijaż, opadające ramiączko
koszulki, pod którą piersi nie tęsknią za dłońmi.

czasem jeszcze szarpnie od środka wspomnienie,
mały promień ciepła – jak prąd.
jak ostatnia drgawka.


poniedziałek, 12 sierpnia 2019

chwiejna konstrukcja wieczności

od wczoraj nie ma lepszego jutra

wierzysz że za horyzontem nadal stoi dom
gdzie słowa gesty i łóżko jeszcze ciepłe
ciała prężne szykujące się do skoku w życie

i tam miłość w dłoniach w brzuchu i na języku
jeszcze pachnie oddycha i krzyczy:
 – nie powtórzy się żadna godzina

zdziwisz się jak szybko znieuchomieją źrenice
i dłoń na szpitalnej pościeli straci resztki ciepła
będziesz się budził co rano i z przyzwyczajenia
milczał o tym co tak szybko wystygło

 podgłośniło ciszę

niedziela, 11 sierpnia 2019

aberracja inercji

dziewczynko z progerią jesteś taka rzadka
twoja żyłka na czole kiedyś pęknie
i zwyczajnie przelecisz przez ręce.

kobieto ze szkieletem dziecka w ramionach
masz zbyt ciemny kolor i pusto w żołądku
twoje piersi więdną ale nikt nie podleje suszy

i ty co na ustach z gwiazdą księżycem krzyżem
z błogosławieństwem w sercu tępisz atypowość
za przyzwoleniem wszystkich świętych z obrazów

zginiesz – a oni nawet nie drgną

*

śniło mi się że w końcu rozstrzelano światło
i po ludzkości nie został nawet cień


środa, 7 sierpnia 2019

po(d)miot liryczny

gdziekolwiek się nie uda - wróci do siebie

spojrzenia krzyżowały się rzadziej
częściej krzyż nad drzwiami
bolał ją bardziej niż miejsce
w okolicy nerek i pośladków
widział w niej same pustostany
po skradzionych świętościach
przez obce plemiona innowierców
palcami sprawdzał czy nie wyschła
jej wiara w cuda niewidy
i idealizm transcendentalny

to dlatego tłumaczył jej wiersze
wyłącznie na martwy język
przy symbolicznym nagrobku


odczarowanie wiosny

wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...