tartaczna
ciotka stella kochała drzewa. im większe, tym bardziej.
wzrok nie sięgał do koron, liczyły się grube pnie.
dałabym głowę, że widziała w nich przyszłe szafy,
serwantki z porcelaną i opasłe kredensy.
co rok obrastała nowym słojem tłuszczu i kontem
w banku. kiedy zdrewniała, zaczęły drążyć ją korniki.
nie da się ich zabejcować - powiedziała matka,
infiltrują od głowy, zabierając wszystkie zyski.
poznałam większość bolączek i niestworzonych historii.
wysyłała je w korespondencji razem z plotkami
i przepisami na choroby. w każdej skrzętnie ukrywała
kota, ale listy z sierścią mówiły za siebie.
w dziewięćdziesiątym piątym wspięła się na akację,
chcąc karmić piersią zdziwione gołębie.
wyglądała dziecinnie w zielonej koronie. za rok wyszło
na jaw, że drzewa można pociąć na deski do trumny.
wieko koniecznie z reliefami - zarządził ojciec.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
odczarowanie wiosny
wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...
-
opowiedzmy ziemi, co wiemy o miłości, zanim nas pochłonie na zawsze. jak przy każdym przylgnięciu, wyrównujemy bieg krwi, odrywamy ciał...
-
koszerna długość włosa "Il y a une chose plus terrible que la calomnie, c'est la vérité". - Talleyrand babka mówi, ż...
-
spójrz, w oknach wiszą już ostatnie staruszki, z namaszczeniem niańczą kwiaty w doniczkach, jakby były w nich jeszcze widoki na lepsze ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz