Nie pomieścimy się
ani w marzeniu, w jego zbiorach spękanych obrazów,
ani w pianie proroczej szaleństwa,
ani w miłości - wojaczce zębów i pazurów.
– Octavio Paz, Ponad miłość
Pomiędzy wierszami zostawiasz mi wietrzność,
próbuję łapać oddech, trzymać nitki czasu.
Zaklinam twoje treści w bezsłów. Coraz dłużej
milczę, składam nieobecności w obecność.
Pod kołem z nieba snujesz opowieść o życiu,
o wysokopiennych dniach, o nizinach nocy
– zbyt skomplikowanych, by można było
między wczoraj a jutrem posiąść tajemnicę.
Jeszcze potrafię nadzieić się zaranną gwiazdą,
nalewać ci światła do żył, żebyś nie gasł,
dopóki idziesz w moją stronę z jasną obietnicą,
– śwituję skroploną wilgocią poranków.
Perlą się, tęczowią skupione światy kropli,
łączą bezsłownie, bezgłośnie krystaliczność
z czernią. Odchodzą w niepojętość strumienia.
Nic nam nie zagrozi, ani policzalne, ani co zmierzone,
co ma formę i obraz – zamilknie, kiedy to nazwiemy.
Wystarczy, że ukołyszesz moje odbicie w twoim lęku.