dwudziesta pierwsza. wieczór. tak już od pół roku;
ta sama kawiarenka, lampka wina. kelner
z nienagannym uśmiechem czeka, aż wyjdziemy
z lokalu albo z siebie. jest mu wszystko jedno
czy coś jeszcze słyszymy, czy jesteśmy ślepi,
być może zna nas lepiej, niż my sami. znamy
to na wylot. czas na mnie. przecież tyle razy
spotykałam mężczyznę, który stał się obcy
tuż nad ranem. nakłuwam widelcem pain perdu,
twoje gardło; przekręcam z nadzieją, że bez słów
się obejdzie. czasem świat z każdej strony krzyczy
mi do ucha: czeka cię wieczne wyziębienie.
środa, 10 czerwca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
odczarowanie wiosny
wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...
-
opowiedzmy ziemi, co wiemy o miłości, zanim nas pochłonie na zawsze. jak przy każdym przylgnięciu, wyrównujemy bieg krwi, odrywamy ciał...
-
koszerna długość włosa "Il y a une chose plus terrible que la calomnie, c'est la vérité". - Talleyrand babka mówi, ż...
-
spójrz, w oknach wiszą już ostatnie staruszki, z namaszczeniem niańczą kwiaty w doniczkach, jakby były w nich jeszcze widoki na lepsze ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz