siedem dni bezmięsnych. obmywanie rąk.
Myślimy: od jutra będziemy żyli naprawdę.
A przecież to już życie i niejeden z nas jest już martwy na dobre - Julia Hartwig
pani julio, proszę mi nie patrzeć na ręce,
już dawno wypuściłam na wolność kajdanki.
dzisiaj tak trudno bywać tam, gdzie nikt nie czeka
na oklaski. brakuje nam siły na słowa,
a więc zostają gesty? ciąć ostro i do krwi
każdą sekundę. niech z ust wysypie się popiół;
nikt się już nie obróci, znikną słupy soli.
myśli pani, że łatwo oczyścić się z ludzi?
mówią do mnie wszystkie języki, które znam,
tną od gardła po pępek i szukają skrzydeł.
niech mi pani wybaczy, nie umiem nawet zwariować,
stanąć na dachu i pofrunąć. wrócić do siebie.
"niech mi pani wybaczy, nie umiem nawet zwariować,
OdpowiedzUsuństanąć na dachu i pofrunąć. wrócić do siebie."
Bardzo, Anno!
Joanno, dziękuję <3
OdpowiedzUsuńpiękny blog i wiersze, zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń"Oczyszczanie się z ludzi". Zapadło mi w pamięć. Jest trudne, zazwyczaj niemożliwe. Nie da się strzepnąć wspomnień.
OdpowiedzUsuńniektórym się udaje. na szcżęscie znam niewiele takich kanalii.
UsuńAkurat myślałam pod trochę innym kątem. Czasami chcemy pozbyć się wspomnień, które powodują smutek. Zazwyczaj związanych z jakąś osobą.
UsuńAle po Twojej wypowiedzi widzę inne strony.
zostałam postrzelona strofami...
OdpowiedzUsuńto chyba dobrze? :)
Usuńbardzo dobrze.
Usuńja też.