środa, 13 listopada 2013

tartaczna

ciotka stella kochała drzewa. im większe, tym bardziej. 
wzrok nie sięgał do koron, liczyły się grube pnie. 
dałabym głowę, że widziała w nich przyszłe szafy, 
serwantki z porcelaną i opasłe kredensy. 

co rok obrastała nowym słojem tłuszczu i kontem 
w banku. kiedy zdrewniała, zaczęły drążyć ją korniki. 
nie da się ich zabejcować - powiedziała matka, 
infiltrują od głowy, zabierając wszystkie zyski. 

poznałam większość bolączek i niestworzonych historii. 
wysyłała je w korespondencji razem z plotkami 
i przepisami na choroby. w każdej skrzętnie ukrywała 
kota, ale listy z sierścią mówiły za siebie. 

w dziewięćdziesiątym piątym wspięła się na akację, 
chcąc karmić piersią zdziwione gołębie. 
wyglądała dziecinnie w zielonej koronie. za rok wyszło 
na jaw, że drzewa można pociąć na deski do trumny. 

wieko koniecznie z reliefami - zarządził ojciec. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

odczarowanie wiosny

wiosna znowu mnie namawia żebym uwierzyła w życie po śmierci będzie nieskończenie wiele czasu na wiarę większą niż świadectwa rozczarowani...